Events

KTW-TATRA 2022

04.06.2022
245km - 3400m
Jedna rzecz była pewna-będzie padać.

Tymbardziej należy docenić należy każdego, kto pojawił się tego ranka w Velodromie o 6:00.

Usiądź wygodnie i przeczytaj któtką opowieść o tym, że zła pogoda to tylko kolejna wymówka.

W powietrzu czuć poddenerwowanie, nie chodzi o czekający na uczestników dystans i przewyższenia.

Dziś to pogoda będzie grała pierwsze skrzypce i każdy to czuję, nawet jeśli nie daje tego po sobie poznać.

Pierwsza grupa, z prowadzącym Jaoquinem rusza o 6:30, pół godziny później rusza grupa Jacka, ostatnia grupa z Szymonem wyjeżdża o 7:30.

Mimo prognoz morale dopisują, dzień ten przyniesie sporo emocji, przecież o to w tym wszystkim chodzi.
 

Pierwszy etap prowadzący do podjazdu pod przełęcz Salmopolską to płaskie 90km rozgrzewki.

Najczęściej wypowiadane zdania w peletonie?

„Nie mam nic suchego.”

„Mogło być gorzej.”

Trzeba jednak zachować czujność, mokre asfalty, zapewniają minimum przyczepności.

Największa ostrożność nie pomoże w przypadku wylanego na drodze oleju. Kraksa. Karetka.

Bilans pierwszych 100km to złamany obojczyk, kilka szlifów, potarganych bibsów i wielka niepewność na dalsze kilometry.

Na pierwszym bufecie nasz mechanik Dorian ma pełne ręce roboty – zerwana linka przerzutki, niedziałające hamulce, przekrzywione klamkomanetki. 

Pogoda utrudniła zadanie każdemu, kto był zaangażowany w ten event. 

Potwierdzą to zapewne gospodarze Bikej Cafe, którzy ugościli nas byśmy przez chwilę mogli odetchnąć, podsuszyć przemoczone ciuchy i poprawić morale.

Miały być leżaki i słońce.

Kawałek ciasta i espresso doppio – taki duet potrafi zdziałać cuda.

Grupy trafiają na ulewy w różnych momentach trasy, ale deszcz nie oszczędza nikogo.

Sytuację ratuje przyzwoita temperatura, która pozwala zachować względny komfort nawet podczas największych opadów.

Jesteśmy w połowie trasy, która zrobiła się teraz prawdziwie górzysta. Podjazd goni podjazd i tak będzie już do końca.

Docieramy do kolejnego bufetu, usytuowanego na pograniczu polsko-słowackim.

Ciabatta przygotowana przez restaurację Młodnik jest dokładnie tym, czego teraz potrzebujemy.

Do tego odrobina słońca, które akurat przebija zza chmur, chwila odpoczynku, puszka Coli – tylko tyle i aż tyle, dzisiaj doceniamy to szczególnie.

Bardziej zapobiegliwi przebierają się w drugi lub już trzeci zestaw ubrań, przywiezionych wraz z mussetkami w jednym z naszych samochodów technicznych.

Deszcz przynosi też pozytywne momenty i mikrozachwyty- tęcze. Najbardziej spektakularna pojawia się u podnóża Tatr, cichy prezent od pogody dla tych, którzy nie zwątpili i dotarli aż tutaj.

Zanim wzniesiemy triumfalny toast trzeba pokonać kilka ścian czekających na końcu trasy.

250km i 3400m w pionie urosło w tych warunkach do rangi dużego wyczynu.

To miał być dzień pełen zachwytu, z pięknymi widokami i trasą.

Aura uczyniła ten dzień wartym zapamiętania.

Dziękujemy wszystkim i każdemu z osobna za współtworzenie tej kolarskiej uczty.

Wasze uśmiechnięte twarze, pomimo warunków, to największa nagroda.

Do zobaczenia za rok!

Galeria zdjęć:
KTW-TATRA 2022

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.